niedziela, 4 lipca 2010

Stało się...

Uważałam.
Pilnowałam.
Strzegłam.
Mimo tego stało się coś...
Nie wiem dla czego Amelka od soboty 3go lipca nie słyszy.
Nie reaguje na nic, na żadne nasze słowa.
Jak się okazuje to następowało stopniowo.
Od kilku dni nie reagowała na wszystko, myśleliśmy, że trochę nas oszukuje- czasem tak robiła- jak jej się chciało to odpowiadała, jak nie- to nie.
Charakterna ta nasza córcia.
To jednak nie była zabawa.
Nie znam się , aż tak dokładnie na sprawach technicznych implantu, ale podejrzewam, że złapał wilgoci..dni były gorące, główka się pociła i stało się.
Staram się być cierpliwa, tłumaczyć Szymonkowi, że nie mogę jej teraz niczego wytłumaczyć, że trzeba jej ustąpić, że go nie słyszy, nie rozumie.
Jest bardzo ciężko..
W dodatku minęły już dwa miesiące, odpowiedzi z NFZ jak nie było tak nie ma (mam bardzo złe przeczucia), a czas goni..główka wygoiła się na moje oko rewelacyjnie.
Chciała bym,żeby na początku sierpnia była operacja.
Ale chcieć to ja sobie mogę...
Rano dzwonię do Profesora, mam nadzieję, że uda mi się go "uchwycić".
W przeciwnym razie we wtorek jedziemy bez konsultacji, na interwencję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz