piątek, 2 lipca 2010

Spadamy w dół..

Nie jest dobrze.
6 maja na szwie zrobiła się mała dziurka.
Ropieje. Trzeba znów jechać.Wyjeżdżamy 10 maja.
Jadąc jesteśmy w dobrym nastroju, pewnie rozszedł się szew, założą nowy i po sprawie.
Tym razem nic nie puchnie, i w zasadzie nic się nie dzieje.
Lekarz dyżurny ogląda główkę i każe nam poczekać na korytarzu.
Wzywa na s po chwili, po czym do gabinetu wchodzi dr Maciej Mrówka.
"Co znowu z moim małym żołnierzem?"- pyta.
Biorę Amelkę na kolana, doktor przycina włoski i bardzo dokładnie ogląda skórę, po czym opiera się o ścianę i patrząc mi prosto w oczy cicho mówi "To odrzut, trzeba usunąć implant"
Łzy ciekną mi po policzkach zadaję kilka pytań starając się zachować zimną krew.
Pielęgniarka rzuca nie do końca przemyślane "Czego mama płacze.Mama nie płacze"
Nie zwracam na nią uwagi. Skupiam się na rozmowie.
Operacja następnego dnia.
Mam wytłumaczyć Amelce, że straci 'aparacik" na jakiś czas, że nie będzie słyszeć.
Wychodzimy.
Od razu wołam Magdę. Widzi mnie i już wie..
Zajmuje się Amelką, ja wychodzę na dwór i dzwonię.
Tomek..każę mu natychmiast wszystko organizować w domu i przyjeżdżać jeszcze dzisiaj- przecież ja już nie dam rady ..nie zniosę następnego dnia, nie przeżyję.
Przyjeżdża wieczorem..postanowiliśmy,że zostanie z Amelką, a ja przenocuję u Joli- koleżanki zapoznanej przez forum kwiatowe.
Kochana Jola, nie daje mi "myśleć" opowiada o oprawie ślubnej, którą robiła, pokazuje zdjęcia...
Rano odwozi mnie do Kajetan. Docieramy w ostatniej chwili..
Gdy wbiegam do części szpitalnej Tomek właśnie wychodzi z sali operacyjnej.
Zasypuje mnie informacjami.
Profesor Henryk Skarżyński mając na uwadze poziom rozwoju mowy Amelki postanowił pozostawić elektrody w ślimaku, natomiast magnes wraz ze stymulatorem (część implantu, która znajduje się pod skórą w niszy zrobionej w kości czaszki)przenieść na zewnątrz.



Nigdy wcześniej nie stosowano takiej metody przy odrzutach. Dr Maciej Mrówka był dość sceptyczny.
Ja byłam zadowolona- mam możliwość kontaktu z Amelką podczas, gdy skóra za uszkiem się zregeneruje.
Codziennie muszę zmieniać Amelce opatrunki i bandażować główkę, uważać żeby nie upadła, nie uderzyła się.



Zostajemy w szpitalu jeszcze tydzień.
Amelka przyjmuje 3 razy dziennie dwa antybiotyki.
Przed wyjściem odbywam długą rozmowę z Profesorem.
Informuje mnie o dalszym postępowaniu.
Okazuje się, że Amelce potrzebne są dwa implanty Med-El.
Nucleusy są dość trudne do usunięcia. Zadko kiedy udaje się zrobić to tak, by nie poczynić szkód, a wtedy nowe urządzenie wszczepione w to miejsce może nie dawać tak dobrych rezultatów.
Dla tego należy się przygotować na taką ewentualność. Profesor sam podczas operacji oceni jakiego stopnia uszkodzenie nastąpiło w ślimaku i podejmie decyzję o implantowaniu bądź nie- ucha prawego.
Sam też wystąpi do NFZ o refundację dwóch urządzeń.
Pełna obaw wracam z Amelką do domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz