Bo jak może być niefajnie skoro w pokoju jest świetny kolega, z którym można się bawić jak z własnym bratem, który ma taki sam bandażyk i wenflon..i tak samo udaje, że go nie boli głowa żeby uniknąć podawania czopków przeciwbólowych.
Przy stolikach na korytarzu w ciągu dnia jest istny zlot małych pacjentów. Każdy znosi co ma najfajniejszego i można się razem bawić.
A w przerwie zabawy podsłuchać o czym rozmawiają rodzice.
Przed wyjściem na stołówkę, każda panienka powinna poprawić dyskretny makijaż ( w końcu to szpital) i pomalować usta błyszczykiem;)
Gdy podczas pobytu dopisze pogoda można wyrwać się do pięknego ogrodu w lesie, pogłaskać konika, osiołka lub renifera..jak kto woli.
_2.jpg)
_2.jpg)
_2.jpg)
Pośmiać się z mamy, że koników się boi, a osiołki mimo,że za ogrodzeniem omija szerokim łukiem.
"Latać" samolotem między drzewami...też można.
_2.jpg)
Tak, w szpitalu jest bardzo fajnie. Jest fajnie do tego stopnia, że tata długo musiał tłumaczyć, że czas do domu w którym wszyscy na nas czekają.
Dopiero obietnica szybkiego powrotu i ponownego spania w szpitalu zaowocowała uśmiechem na twarzy Amelki.
Jesteśmy do domu...
A my..? My do końca nie potrafimy oswoić się z faktem, że Amelka będzie miała dwa implanty.
Niby tego chcieliśmy, ale perspektywa była odległa..teraz czujemy, że stało się to poza nami.
Czas pokaże...
Przed nami jeszcze druga operacja.
Jaką modną Amelcia ma fryzurkę! Buziaczki moje kochane! i Dla Tomka i Szymka też :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Amelki i dla jej rodziców.
OdpowiedzUsuńO tak, zapomniałaś napisać o nowej Amelkowej fryzurce :)
OdpowiedzUsuńZ całym szacunkiem dla Panów Doktorów i ich precyzyjnych cięć - talentu fryzjerskiego za grosz ;))
Będzie DOBRZE!